poniedziałek, 6 stycznia 2014

We'll laugh until our ribs get tough

Hucznie przywitałam 2014 i żałuję, że nie robiłam zdjęć które nadają się do wyjścia na światło dzienne. Nowy rok i jak zawsze wiele postanowień, w tym nowe pomysły na prowadzenie tego już i tak bardzo zaniedbanego bloga.

Jak byłam mała uwielbiam przymierzać ubrania rodziców. Za duże spodnie mamy ściskałam na ostatnią dziurkę w pasku, do tego marynarka taty, może jakaś czapka. Dzisiejszy zestaw to taki powrót do przeszłości. Kilka rozmiarów większy płaszcz, wyróżniający się z ciemnych barw czerwony sweter, moje najukochańsze converse'y znalezione na ciuchach, no i plecak-pluszak który sama nosiłam mając 8 lat.
Ostatnio zdarzyło mi się już kilka razy z nim wyjść gdzieś na miasto. Myślałam najpierw że ludzie będą dziwnie na mnie patrzeć, jednak się przeliczyłam. Może tylko w tramwaju patrzyli na mnie jak na kloszarda, jednak nie byłam tym za bardzo zdziwiona - w końcu miałam na sobie schodzone buty, za duży płaszcz z którego wystawały wyciągnięte rękawy swetra no i misia na plecach ;)











all outfit from secondhand (without backpack)



2 komentarze: